sobota, 3 grudnia 2016

Dlaczego zniknęłyśmy z psiej blogosfery?

Na naszym blogu ostatni post pojawił się 7 miesięcy temu. Moje początkowe założenia to średnio jeden post na tydzień i muszę przyznać, że przez pewien czas się tego trzymałam, ale w życiu nie można niczego przewidzieć i czasem trzeba poddać się temu co przynosi los. A co my od niego otrzymałyśmy i dlaczego tak długo nas tutaj nie było? Wszystko wyjaśniam w dzisiejszym poście!


Oczywiście głównym powodem był brak motywacji. Wiem, że przydarza się to każdemu kto prowadzi bloga i jest to naturalna kolej rzeczy. Zazwyczaj po krótkiej przerwie wracamy do blogowania z nowymi pomysłami i ze zdwojoną siłą, dlaczego więc nasza przerwa była tak długa? Wszystko za sprawą nagłej choroby Kory. Mój pies do tej pory był okazem zdrowia, regularne szczepienia, wizyty kontrolne, które nie wykazywały żadnych zmian, nie było się czym martwić. Do czasu.. Problemy zaczęły się z początkiem czerwca, początkowo niewielka zmiana skórna okazała się czymś nie tak prostym do wyleczenia, a także do zdiagnozowania i kiedy wszystko  zaczynało się układać, w ramach "pocieszenia" przychodziły kolejne kłopoty. Momentami moje dni wyglądały jak oczekiwanie na wyrok, weterynarz w każdej chwili mógł zadzwonić z najgorszą z nowin, na szczęście tak się nie stało. Gdy poradziłyśmy sobie ze zmianami skórnymi, przyszedł czas na problemy z okiem. Muszę przyznać, w tym roku mamy szczęście w nieszczęściu i z tym również udało nam się wygrać. Walkę o zdrowie Kory zakończyłyśmy nie dawno bo w listopadzie, a żeby zachować równowagę pomiędzy nami, w raz z końcem psich problemów zaczęły się moje kłopoty ze zdrowiem psychicznym jak i fizycznym. Z każdym kolejnym dniem mamy się lepiej i próbujemy wrócić do żywych, ale nie jest to takie proste jak się wydaje, dlatego musicie za nas trzymać kciuki i pomóc nam walczyć!
Na przełomie września i października miałam przyjemność odbycia praktyk hotelarskich na Malcie. Kora po raz kolejny została w rękach rodziny, co również zaważyło na odłożeniu planów na blogowanie w kąt. Biorąc pod uwagę całokształt wyjazdu można powiedzieć, że wyszło nam to zdecydowanie na plus. Nasza relacja bardzo się poprawiła, od momentu powrotu do Polski, nie mam większych problemów z skupieniem psiej uwagi na sobie.
Brak motywacji przełożył się także na brak zdjęć. Musze przyznać, że od zawsze mam problemy z kreatywnością, a ciągłe wizyty weterynaryjne, nadrabianie zaległości w szkole, wcale nie przyczyniły się do tego by rozwijać się w tej dziedzinie. Ostatnie zdjęcia przy których pracowałam z Korą pochodzą z okresu wiosenno/letniego, a efekt naszej pracy możecie zobaczyć wyżej. Od tamtego czasu zupełnie porzuciłam psią fotografię. Zajęłam się czym innym, miałam okazję pomagać w firmie znajomych, którzy zajmują sie fotografią oraz filmem. Dzięki nim moje umiejętności bardzo się poprawiły, nie tylko w zakresie obsługi aparatu, ale i programów graficznych. Miałam okazję pomagać w relacjonowaniu wydarzenia charytatywnego, z którego zdjęcia pojawiły się w telewizji. Miejmy nadzieję, że zdobytą wiedzę będę umiała wykorzystać również przy fotografowaniu Kory. Póki co w planach mam kilka sesji, z których mam nadzieję efekty ujrzycie niebawem.
Przeglądając bloga oraz zdjęcia, które do tej pory się na nim pojawiły, miałam  ochotę zacząć wszystko od początku, ale po dłuższych przemyśleniach stwierdziłam, że zostaniemy na starym adresie. Być może niektóre z naszych postów komuś pomogły, a jeśli nie to zawsze miło jest wrócić do pierwszych postów i ujrzeć postępy jakie zrobiliśmy!

Miejmy nadzieję, że tym razem zagościmy w psiej blogosferze na dłużej, a nasze problemy przejdą do historii wraz z końcem 2016 roku. Póki co dzielnie walczymy i się nie poddajemy, a wy trzymajcie za nas kciuki! 

3 komentarze:

  1. Niestety czasem tak jest ze nie wszystko idzie po naszej myśli i życie komplikuje się na tyle ze człowiek nie myśli o blogu. Mi też zdarzyło się mieć nawet 6-7 miesięczne przerwy ale potem z nowym zapałem wracałam do bloga. Miejmy nadzieję że i w twoim wypadku nie jest to słomiany zapał i będziesz znów regularnie pisać. A z obecnego adresu nie pozwolę ci zrezygnować bo jest świetny :) czekam na kolejny post.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też zrobiłam sobie kilkumiesięczną przerwę. Trzymam kciuki za Ciebie, ale też za siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dziwię się, że mając problem wielkiej wagi - bo początkowo chorobę Kory - zrobiłaś sobie przerwę od blogowania. W takich chwilach najważniejsze jest psie zdrowie, dodawanie notek może poczekać. Też czasem ciężko jest mi zabrać się za pisanie, również wiecznie odrabiam zaległości szkolne + znany problem; brak weny. Dobrze, że nie zmieniasz adresu, bo ten (potwierdzam) jest świetny. Trzymam kciuki, żebyście szybko wróciły do regularnego blogowania (i nadgoniły trochę w rywalizacji) ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękujemy za wszystkie komentarze, które motywują nas do dalszego działania.Będąc już na naszym blogu pamiętaj, aby poświęcić chwilkę w tym dziale i napisać kilka słów od siebie.