czwartek, 2 lutego 2017

Podsumowanie roku 2016!

Mamy luty, a więc wysyp postów o tematyce roku 2016 powoli przeminął wraz z miesiącem styczeń. Osobiście długo zastanawiałam się czy pisanie takie podsumowania ma jakikolwiek sens tym bardziej, że dla nas ten rok zaczął się z impetem, a skończył niekoniecznie tak jak chciałam. Jakie były moje cele na rok 2016? Czy wszystkie udało się spełnić? Zapraszam was do podsumowania tego roku razem ze mną! :)


Oto nasza lista na miniony rok. Patrząc na nią teraz uważam, że niektóre z planów były zupełnie nieprzemyślane, a jedynie podpatrzone na innych blogach.Nie jestem zadowolona z wyniku jaki osiągnęłyśmy bo udało nam się spełnić na 100% tylko 4 z wyżej wymienionych rzeczy, ale jak mówi stare przysłowie "lepszy rydz niż nic".Najważniejsze jednak, że udało nam się popracować nad:
  •  Przywołaniem, które jest niemalże idealne (ale o tym osobna notka)
  •  Ekscytacja przed spacerem również została opanowana i teraz Kora grzecznie czeka, aż ubiorę jej obrożę i zapnę smycz.
  • Zorganizowanie większego psiego spotkania również nam wyszło, nieważne że było zupełnie spontaniczne i nieplanowane! 
  • Praca nad zdjęciami hmm, obecnie jestem zadowolona z tego co osiągnęłam w fotografii. Miałam okazje uczestniczyć w kilku eventach, dowiedzieć się nieco więcej na temat obróbki zdjęć, tworzenia filmów,grafiki komputerowej czy też samej fotografii. Moje zdjęcia znalazły się również w telewizji, myślę że jest to mój mały sukces. Głownie zajmowałam się fotografią reportażową :)
  • Nowego obiektywu zakupić się nie udało, ale planuje to w najbliższym czasie. Razem z Patrycją od Cezara znalazłyśmy świetny obiektyw. Za to udało mi się skompletować kilka innych rzeczy, które są dość przydatne
  • Praca nad skupieniem Kory to jakieś 40% sukcesu. Młoda skupia się na mnie na spacerach dużo bardziej niż do tej pory.
W tym roku stawiamy na zupełny spontan! Mam zamiar pracować nad rzeczami, które w danej chwili przyjdą mi do głowy, spełniać się w swoim hobby, a przede wszystkim odnaleźć siebie i stworzyć silniejszą więź z Korą, bo wiem że stać nas na to!



sobota, 3 grudnia 2016

Dlaczego zniknęłyśmy z psiej blogosfery?

Na naszym blogu ostatni post pojawił się 7 miesięcy temu. Moje początkowe założenia to średnio jeden post na tydzień i muszę przyznać, że przez pewien czas się tego trzymałam, ale w życiu nie można niczego przewidzieć i czasem trzeba poddać się temu co przynosi los. A co my od niego otrzymałyśmy i dlaczego tak długo nas tutaj nie było? Wszystko wyjaśniam w dzisiejszym poście!


Oczywiście głównym powodem był brak motywacji. Wiem, że przydarza się to każdemu kto prowadzi bloga i jest to naturalna kolej rzeczy. Zazwyczaj po krótkiej przerwie wracamy do blogowania z nowymi pomysłami i ze zdwojoną siłą, dlaczego więc nasza przerwa była tak długa? Wszystko za sprawą nagłej choroby Kory. Mój pies do tej pory był okazem zdrowia, regularne szczepienia, wizyty kontrolne, które nie wykazywały żadnych zmian, nie było się czym martwić. Do czasu.. Problemy zaczęły się z początkiem czerwca, początkowo niewielka zmiana skórna okazała się czymś nie tak prostym do wyleczenia, a także do zdiagnozowania i kiedy wszystko  zaczynało się układać, w ramach "pocieszenia" przychodziły kolejne kłopoty. Momentami moje dni wyglądały jak oczekiwanie na wyrok, weterynarz w każdej chwili mógł zadzwonić z najgorszą z nowin, na szczęście tak się nie stało. Gdy poradziłyśmy sobie ze zmianami skórnymi, przyszedł czas na problemy z okiem. Muszę przyznać, w tym roku mamy szczęście w nieszczęściu i z tym również udało nam się wygrać. Walkę o zdrowie Kory zakończyłyśmy nie dawno bo w listopadzie, a żeby zachować równowagę pomiędzy nami, w raz z końcem psich problemów zaczęły się moje kłopoty ze zdrowiem psychicznym jak i fizycznym. Z każdym kolejnym dniem mamy się lepiej i próbujemy wrócić do żywych, ale nie jest to takie proste jak się wydaje, dlatego musicie za nas trzymać kciuki i pomóc nam walczyć!
Na przełomie września i października miałam przyjemność odbycia praktyk hotelarskich na Malcie. Kora po raz kolejny została w rękach rodziny, co również zaważyło na odłożeniu planów na blogowanie w kąt. Biorąc pod uwagę całokształt wyjazdu można powiedzieć, że wyszło nam to zdecydowanie na plus. Nasza relacja bardzo się poprawiła, od momentu powrotu do Polski, nie mam większych problemów z skupieniem psiej uwagi na sobie.
Brak motywacji przełożył się także na brak zdjęć. Musze przyznać, że od zawsze mam problemy z kreatywnością, a ciągłe wizyty weterynaryjne, nadrabianie zaległości w szkole, wcale nie przyczyniły się do tego by rozwijać się w tej dziedzinie. Ostatnie zdjęcia przy których pracowałam z Korą pochodzą z okresu wiosenno/letniego, a efekt naszej pracy możecie zobaczyć wyżej. Od tamtego czasu zupełnie porzuciłam psią fotografię. Zajęłam się czym innym, miałam okazję pomagać w firmie znajomych, którzy zajmują sie fotografią oraz filmem. Dzięki nim moje umiejętności bardzo się poprawiły, nie tylko w zakresie obsługi aparatu, ale i programów graficznych. Miałam okazję pomagać w relacjonowaniu wydarzenia charytatywnego, z którego zdjęcia pojawiły się w telewizji. Miejmy nadzieję, że zdobytą wiedzę będę umiała wykorzystać również przy fotografowaniu Kory. Póki co w planach mam kilka sesji, z których mam nadzieję efekty ujrzycie niebawem.
Przeglądając bloga oraz zdjęcia, które do tej pory się na nim pojawiły, miałam  ochotę zacząć wszystko od początku, ale po dłuższych przemyśleniach stwierdziłam, że zostaniemy na starym adresie. Być może niektóre z naszych postów komuś pomogły, a jeśli nie to zawsze miło jest wrócić do pierwszych postów i ujrzeć postępy jakie zrobiliśmy!

Miejmy nadzieję, że tym razem zagościmy w psiej blogosferze na dłużej, a nasze problemy przejdą do historii wraz z końcem 2016 roku. Póki co dzielnie walczymy i się nie poddajemy, a wy trzymajcie za nas kciuki! 

wtorek, 17 maja 2016

Test: BOZITA Naturals

Od jakiegoś czasu testujemy karmę firmy BOZITA Naturals o smaku kurczaka. Opakowanie o wadze 1 kilograma udało nam się wygrać w konkursie Pet Suppiles Photo Of The Month gdzie Kora zajęła 3 miejsce. Do wyboru miałyśmy różne wersje smakowe, jednak rozstrzygając wszystkie za i przeciw postanowiłam wybrać wariant dobrze nam znany czyli kurczak. Kilka dni oczekiwania i konkursowa paczka w końcu do nas przyszła. Z datą dostawy udało się trafić idealnie. Karmą którą zawsze kupujemy czyli Brit Care właśnie się kończyła, a ja nie musiałam zamawiać kolejnego opakowania.Nasz wariant to karma dla psów wszystkich ras o normalnym poziomie aktywności. Mimo że nasza aktywność od kilku miesięcy ma tendencję wzrostową, uważam że póki co ten typ karmy jest jak najbardziej odpowiedni. Kora jest psem o wybrednym żołądku i niebanalnym zmyśle smaku więc doskonale sprawdza się jako tester różnorakich karm, smakołyków czy innych tego typu rzeczy. Wystarczy jeden mały ruch nosem żeby wychwycić zapach karmy, który albo zachęca albo odpycha od zjedzenia, jedna, najmniejsza granulka nowej karmy, która albo posmakuje i będzie zjadana w mgnieniu oka, albo będzie czekać w misce na zbawienie. A jak było tym razem?!


O karmie:

Jak twierdzi producent co być może jest prawdą, a być może marketingowym zagraniem karma powstaje z produktów w pełni naturalnych, w tym z kur z wolnego wybiegu (mam nadzieję, że mój angielski mnie nie zawodzi), warzyw i owoców, a także innych zwierzątek żyjących i rosnących w Szwecji, gdzie prawa zwierząt także tych przeznaczonych na ubój stoją na wysokim poziomie co osobiście mogę potwierdzić. W Szwecji udało mi się pojawić kilkakrotnie w różnych odstępach czasowych i jeśli chodzi o żywienie zwierząt, ich hodowlę to jest to kraj na wysokim poziomie, którego możemy tylko pozazdrościć.

Skład:

Pszenica, kurczak (w tym 4% świeżego kurczaka), tłuszcz kostny, suszony łosoś, mączka mięsno-kostna, kiełki kukurydzy, suszona pulpa buraczana, kurczak hydrolizowany, minerały, drożdże.Wszelkie składniki pochodzenia naturalnego.
 Po pełny skład karmy odsyłam was na stronę Bozity.
Dawkowanie:

Dzienna dawka, którą Kora powinna dostawać wynosi 250 gramów. Dawkę tą musiałam zmniejszyć, ponieważ jest to tylko przykład dawkowania, a my oprócz karmy działamy również na różnego rodzaju przysmakach.A przecież nie chcę żeby mój pies obrósł w zbędny tłuszczyk :) Oczywiście jak zawsze przy podawaniu nowej karmy, stosowałyśmy zalecenia producenta, aby początkowo stosować niewielką ilość mieszając karmę z dotychczasową którą pies zjada. Po 3 dniach całkiem odstawiłyśmy Brita. 

                            Ciężar ciała psa  Dzienna porcja Dzienna porcja 
                                       1-4
60
1,5
                                      5-10
120
3
                                     11-15
175
5
                                     16-25
250
6,5
                                     26-40
350
9,5
                                    41-55
450
11,5

Wielkość chrupek:

Niestety jeśli chodzi o wielkość chrupek jestem rozczarowana. Są one dość spore, wielkości 5 groszówki czego ja nie lubię. Do tej pory u nas lepiej sprawdzały się karmy z małymi chrupkami, które Korze po prostu łatwiej zjadać. Zazwyczaj jeśli karma miała spore granulki po prostu szła w odstawkę. Mój pies jest leniem i nie lubi zbyt długo sterczeć nad miska pełną wielkich chrupek, jednak przy okazji tej karmy podejście zupełnie się zmieniło. Większy rozmiar w zupełności nie przeszkadza, a Kora chętnie sięga do miski. 
 Opakowanie:

Jeśli chodzi o wygląd opakowania to przyznam, że bardzo mnie zaciekawił. Wygląda ono bardzo estetycznie, zachowano świetne kolory i szatę graficzną. Na opakowaniu znajdują się zdjęcia kurzych wybiegów, które ukazują życie kur, z których zrobiona jest karma, a także wszelkie znaki jakości i zgodności ze Szwedzkim prawem. Jest to jedna z dwóch karm (poza TOTW), której opakowanie jest przyjemne dla oka. Wielkim plusem jest zamek błyskawiczny, który pozwala utrzymać świeżość karmy. 

Ogólne wrażenie:

Karma pod względem składu nie jest oczywiście karmą z najwyższej półki, co nieco brakuje, zawiera zboża, jednak uważam, że jest lepsza niż zwykłe sieciówki. Jak na swoją cenę jest karmą dość dobrą (około 10zł/kg), według zapewnień jednego ze sklepów nie znajdziemy lepszej karmy w tej cenie. Uważam, że jeśli byśmy się wysilili to może byśmy coś znaleźli. Niestety w psich karmach nie orientuję się aż na tyle, żeby znać cenę i skład każdej z nich. Jeśli chodzi o samo spożycie karmy to u Kory nie występują żadne przeciwwskazania do jej podawania. Sierść nie zmieniła swojego stanu, jest ciągle miękka i błyszcząca. Odnoszę nawet wrażenie, że jej stan nieco się polepszył. Nie wystąpiły problemy z łupieżem co wcześniej również się zdarzało, stan kup jest taki sam czyli 1-2 w ciągu dnia, co uważam za plus. U nas karma okazała się świetną odskocznią od Brita, którego do tej pory się trzymałyśmy, a który powoli tracił poparcie u Kory. Z moich obserwacji wynika, że Bozita znikała w przeciągu 15-20 minut od podania jej psu, co jest dla mnie absolutnym plusem w  porównaniu do Brita, który ostatnio coraz częściej pozostawał w stanie nienaruszonym. Za sprawą tej karmy również udało mi się poprawić "motywację" psa na miskę. Jako, że karma smakowała pies zawsze widząc, że idzie nowa porcja czekał na nią i od razu zjadał. 
Karma powoli nam się kończy, a na dostawę czeka 5 kilogramowa próbka karmy Markus Muhle o której słyszałam wiele dobrych opinii i mam nadzieję, że i u nas świetnie się sprawdzi. Jeśli nie ponownie sięgniemy po Bozitę, która  mimo jej nie w pełni zadowalającego składu podczas testów sprawdziła się doskonale. Mając psa o wybrednym żołądku takim jakiego nosicielem jest Kora nie widzę sensu kupowania kolejnych karm i wydawania pieniędzy na coś czego suka może zupełnie nie tknąć.